Nauczanie zdalne stanowi wyzwanie dla wszystkich: nauczycieli, uczniów i ich opiekunów. Mierzymy się z nim już od długiego czasu, dlatego możemy dostrzec pewne pojawiające się trudności. Jednym z istotnych, zauważonych problemów zdalnego nauczania jest zjawisko, które można określić jako nieumiejętnie dobrana forma pomocy dziecku.

Niestety niemal od początku zdalnego nauczania możemy zaobserwować niepokojący trend polegający na wyręczaniu dzieci w wypełnianiu obowiązków szkolnych. Z pewnością powodów takiego działania może być wiele. Dla niektórych rodziców powodem może być chęć ochrony dziecka przed doznaniem porażki czy niepowodzenia, dla innych powodem może być np. ograniczony czas i pułapka myśli „zrobię to szybciej i lepiej”, inni mogą z kolei oceniać dane zadanie, jako z jakiegoś powodu zbyt trudne dla dziecka. Niezależnie od pobudek takie zachowania mają swoje negatywne konsekwencje, o czym warto wiedzieć.

Pomoc rodziców w wielu obszarach jest bez wątpienia nieoceniona, ale powinna się ona ograniczać do wspierania dziecka, które może wyrażać się między innymi w:

  • pomocy w organizacji miejsca i czasu do nauki,
  • pomocy w przygotowaniu do lekcji,
  • przypominaniu o zadaniach czy sprawdzianach,
  • tłumaczeniu niezrozumiałych treści,
  • podzieleniu zadania czy nauki na mniejsze etapy,
  • pomocy w doborze odpowiedniej i skutecznej strategii opanowywania treści programowych,
  • sprawdzaniu dziecku zadań i wspólnej analizy błędów,
  • wspólnej nauce trudnych partii materiału,
  • wsparciu w pokonywaniu trudności,
  • motywowaniu do nauki,
  • wzmacnianiu w rozwoju.

Żadne z powyższych nie oznacza wyręczania dziecka. Należy jasno zaznaczyć, że działania takie, jak odrabianie zadania za dziecko czy podpowiadanie na sprawdzianach nie służy dobru dziecka.

Przede wszystkim w ten sposób doprowadzamy do piętrzenia się zaległości, ponieważ w rzeczywistości materiał, który powinien być opanowany przez dziecko pozostaje przez nie nieprzyswojony. Będzie to rodzić kolejne zaległości i z pewnością powodować zniechęcenie się i frustrację u dziecka, co doprowadzi do efektu błędnego koła. Po drugie dzieci stają się w ten sposób niesamodzielne. Tego typu działanie może doprowadzić do tego, że dzieci bez rodziców nie będą umiały poradzić sobie nie tylko w szkole (np. już po powrocie do nauki stacjonarnej), ale i w późniejszym życiu.
Inną bardzo ważną kwestią jest tutaj aspekt moralny i etyczny. Takie zachowanie jest nieuczciwe, a jak wiemy przykład idzie z góry. Piszący klasówki czy testy za swoje dzieci rodzice niestety nie prezentują dobrego wzorca. Dla dzieci komunikat płynący z takiego zachowania jest wyrażony bezpośrednio i brzmi: oszustwo jest w moim domu akceptowane, a także po prostu: można w życiu oszukiwać. Proszę zauważyć jak daleko idące niebezpieczne konsekwencje to powoduje. Dziecko powinno ponosić odpowiedzialność za swoje błędy, a przede wszystkim uczyć się na nich. Rodzice prezentując takie zachowania wprost zachęcają dzieci do oszustwa i odbierają dzieciom tę ważną naukę. Postawa taka z pewnością może prowadzić również do spadku motywacji do nauki u dziecka. Motywacją do nauki jest przecież satysfakcja z posiadanej wiedzy i poziom rozwijanych umiejętności. Odbieramy w ten sposób pociechom szansę na zdobywanie doświadczenia w ważnych w życiu kompetencjach jak radzenie sobie z porażką czy niepowodzeniem. A podsuwając gotowe odpowiedzi nie rozwijamy u dziecka kreatywności, wyobraźni, czy abstrakcyjnego i samodzielnego myślenia.

Problem oczywiście nie dotyczy wszystkich uczniów. Należy jednak pamiętać, że uczniowie znają się wzajemnie i wymieniają informacjami. Osoby pracujące uczciwie z pewnością mogą doznawać głębokiego poczucia niesprawiedliwości, a to może z kolei rodzić konflikty wśród uczniów i napięcia w całym zespole klasowym. Nauczyciel, który zna klasę, uczniów i ich dotychczasową pracę oraz możliwości z dużym prawdopodobieństwem jest w stanie stwierdzić, kto pracował samodzielnie, a kto nie był uczciwy. Wiedzę tę można weryfikować na bieżąco podczas lekcji.

Warto zastanowić się również czemu tak naprawdę służy sprawdzian.

Po pierwsze ma on dać informację samemu uczniowi, czy opanował materiał w dostatecznym stopniu.

Po drugie wynik sprawdzianu jest informacją dla nauczyciela, czy może iść on dalej z materiałem.

Po trzecie, czas poświęcony na wykonywanie sprawdzianu, powinien być czasem, w którym uczeń się uczy i utrwala w ten sposób wiedzę.

Jeśli uczeń oszukuje to nie dostaje prawdziwej informacji o swoich osiągnięciach. Tak samo rodzic nie otrzymuje takiej informacji. Nauczyciel nie wie, czego uczeń jeszcze nie umie i uczeń traci szansę na powtórzenie materiału, który sprawia mu trudności oraz szansę na naukę.

Spoglądając na problem z szerszej perspektywy warto zamiast wyręczania dziecka poświęcić czas na wytłumaczenie mu jaką wartością w życiu jest nauka i czemu służy. Dzieci obserwują i powielają nie tylko zachowania rodziców, ale także ich opinie. Jeżeli więc stworzymy w domu atmosferę poszanowania edukacji, wykształcenia i zdobywania wiedzy naszym dzieciom przyjdzie to naturalnie. Ważne jest, aby być obecnym, gotowym do pomocy i czujnym na potrzeby dziecka rodzicem. W przypadku trudności dziecka można się również zgłosić do nauczyciela, który jako specjalista z pewnością nie tylko udzieli informacji o uczniu, ale i podpowie z jakich metod korzystać by dziecko wesprzeć.

Być może w bardzo krótkiej perspektywie czasowej wyręczanie dziecka może się wydawać korzystne, jednak możemy być pewni, że są to tylko pozory, ponieważ nic poza pozytywną oceną w dzienniku nie służy tu dobru ucznia. Zaś długofalowe negatywne skutki będą widoczne w wielu obszarach i niewątpliwie będą miały wpływ na jego dalsze życie.  Pomagajmy zatem dzieciom mądrze, nie szkodząc.